Raz król Salomon Sulamitkę…

Niektóre rysunki Teodora Boka wyrastają z chwili beztroskiej zabawy, a przy tym można w nich znaleźć odniesienia do prywatnego życia artysty. Tak jest w czarno-białym rysunku-limeryku „Raz król Salomon Sulamitkę…”, wspólnym dziele Teodora i jego żony Izabeli Bok.

Są to portrety zwróconych do siebie głowami kobiety i mężczyzny. Tytułowy, jak można przypuszczać, król Salomon to głowa osadzona na pręcie z okrągłą podstawką. Twarz mężczyzny jest pociągła, z wydatnym nosem i wydętą dolną warga, szczupłą szyję okala kołnierz zapięty na dwie pętelki. Na głowie ma czapkę z nausznikami i pętelkami, w które wsunięte są ołówek, pióro, a na czubku głowy znalazła się łyżka. Mało to królewskie nakrycie głowy. Natomiast kusząca króla Sulamitka nosi się skromnie, włosy nakryte ma czapką i chustą, usta i nos przesłania tkanina. To spoglądające na nas wielkie oczy wabią króla.

Towarzyszący rysunkom limeryk: „Raz król Salomon Sulamitkę | Namawiał na zabawy brzydkie | On był już w leciech, ona dziecię | Co też się dzieje na tym świecie! | Iza B.” swym rubasznym humorem i erotycznym podtekstem otwiera dalsze drogi poszukiwań i interpretacji.

Renata Piątkowska