treść serwisu

List do Pani Czerniakowej

Nota popularyzatorska

To jeden z pierwszych listów, jakie Natalia Zajczyk wysłała do mieszkających w Palestynie członków rodziny. Dopisek na górze mówi, że napisała go do ciotki Czerniakowej (wspominała o niej także w liście do Anny Zimmermann z 2 i 8 czerwca 1936, zob. MPOLIN-A31.2.1). Nagłówek ten skądinąd może sugerować, że jest to raczej odpis listu.

Natalia opisuje wojenne losy swego męża Szymona Zajczyka (nie wierzy wciąż, że nie żyje) i całej rodziny. „Straciłam całą rodzinę prócz Jóźka” [brata – R.P.]. Nie ma jeszcze kontaktu z mieszkająca w Palestynie siostrą Anną Zimmermann, prosi więc: „Jeżeli jesteście w kontakcie z moją rodziną, to proszę zawiadomić moją siostrę, szwagra i słodkiego Ispo, że z całej rodziny zostałam ja z Zosią i Józiek z żoną. O Bronce [siostrze – R.P.] od 6-ciu lat ani słowa. Szukam jej. Ja mieszkam na Żoliborzu. Mam pokój u koleżanki Rydygierowej. (…) Wróciłam do szkolnictwa, ale czy operacji będę mogła pracować tego nie wiem”. 

Renata Piątkowska


Pełna transkrypcja listu (pisownia oryginalna):

List Nastki do  P. Czerniakowej z dnia 23/9/45. Świder.

Kochani! Jestem bardzo wzruszona Waszą pamięcią dla Szymona. Niestety, niema go, nie wiem gdzie jest i czy jest. Był na Pawiaku – to wiem napewno. Aresztowany był z domu dn. 27-go maja 1944 r. razem ze mną i jeszcze jednym b. wartościowym Jego Kolegą, który się u nas ukrywał. Zosia została sama w mieszkaniu zamknięta na klucz – nie pozwolili mi jej ubrać i wyprowadzić do sąsiadów. Ona zdała egzamin w stu procentach. Ani słówkiem się nie zdradziła, że to jej Tatuś. Szymon jednak odrazu przyznał się, że jest Żydem, bo bał się bicia. Gdyby się nie był przyznał, wyciągnęłabym go z całą pewnością, gdyż byłam w kontakcie z komitetem podziemnym, który dał za jego wykupienie 75 tys. zł, ale, niestety, nadaremnie, gdyż jego akta już były wciągnięte do referatu żydowskiego. Ja, jako aryjka, zwolniona zostałam z gestapo po 3 dniach i 3 nocach! Dostałam 25 gum za trzymanie Żydów! Gdyby komitet nie zapłacił za mnie 20 tys. zł – nie puściliby mnie i poszłabym do obozu. A tak wróciłam do dziecka. Moje biedne dziecko miało wówczas 5 lat. 28 maja 1939 r. urodziła się. Szymon ją kochał do szaleństwa i Matka Szymona – tak samo. Mama biedna umarła 3 października 41. r. w Ghecie. Gdyby widziała swój pogrzeb – gorzkoby zapłakała. Na małym ręcznym wózku naraz 6 trupów! To był okres, kiedy Żydzi wymierali tysiącami z głodu i przez tyfus plamisty. Do grabarza były takie długie kolejki, jak za chlebem. Bito się w kolejkach. ,,Teraz mój trup! Nie, bo mój!'' 20 dni po pogrzebie ja zachorowałam na tyfus plamisty. Pewnie zaraziłam się od Mamy. W jakich strasznych warunkach chorowałam – nie da się opisać, a to, że wyzdrowiałam, to zawdzięczam swojemu końskiemu zdrowiu. I po co wyzdrowiałam? Po to, żeby przeżyć takie straszne piekło? Straciłam całą rodzinę prócz Jóźka. Ojciec Szymona zginął, bo nie chciał się ukryć z nami razem. Ukrywaliśmy się w spiżarni – w sieni. Można się było udusić! Trzeba było wchodzić całkiem bez ubrania. Dziecko nas żadnym dźwiękiem nie wydało. Bez jedzenia, bez picia, 3 tygodnie w spiżarni, tylko w nocy wychodziłam, żeby coś spreparować do jedzenia na książkach Dostojewskiego czy Tołstoja – na tym się gotowało. A potem – ukrywanie się w różnych śmietnikach, kanałach ulicznych, a wreszcie ucieczka z getta z dzieckiem 3-letnim – wymizerowanym i wycieńczonym, dwa lata tułaczki po dzielnicy aryjskiej, gdzie każdej chwili mógł ktoś wskazać palcem i wydać w ręce gestapo. W ciągu dwóch lat zmieniłam nieprawdopodobną liczbę mieszkań, niejednokrotnie spało się w klatce schodowej albo wsiadało się w pociąg i jechało się gdzieś bez celu, byle gdzieś posiedzieć… I po tych wszystkich mękach – natknęłam się na komitet podziemny, który mi pomógł. Kupiłam sobie własne mieszkanie na Nowogrodzkiej – pokój z kuchnią. Wyciągnęłam Szymka z obozu do naszego mieszkania. Miesiąc po wyciągnięciu Szymona – jego cały obóz został stracony. Więc – w samą porę uciekł. Rok byliśmy nieprawdopodobnie szczęśliwi. Pomagaliśmy innym. Kto tylko był w opresji – przychodził do nas. Byliśmy szczęśliwi, że pomagamy naszym braciom w tak trudnej niedoli. I przyszła chwila, że i na nas ktoś wskazał. Trzeba było zostawić mieszkanie, ale nie było dokąd iść. I zabrali nas! Dwa miesiące przed wkroczeniem armii czerwonej! Już 15 miesięcy jak nie widziałam Szymona. Niema dla mnie miejsca na świecie. Wypłakałam już swoje oczy i teraz poważnie choruję. Mam jaskrę. Jutro idę właśnie do szpitala na operację oczu. Daj Boże, żeby się udała, bo jestem potrzebna Zosi. Ona ma dopiero 6 lat. Ale ona właśnie jest powodem moich cierpień. Choruje mi na płuca. To jest, właściwie, ma gruczoły w płucach nie w porządku, nacieki we wnękach. Same płuca są nietknięte. Jestem jej teraz b. potrzebna. Tymczasem częste ataki jaskry zmuszają mnie do poddania się operacji. Żyję tylko nadzieją, że mi dziecko wyzdrowieje (jest w Otwocku) i że Szymek wróci!

Jeżeli jesteście w kontakcie z moją rodziną, to proszę zawiadomić moją siostrę, szwagra i słodkiego Ispo, że z całej rodziny zostałam ja z Zosią i Józiek z Żoną. O Bronce od 6-ciu lat ani słowa. Szukam jej. Ja mieszkam na Żoliborzu. Mam pokój u koleżanki Rydygierowej. Singerówna zginęła w ghecie. Wróciłam do szkolnictwa, ale czy po operacji będę mogła pracować – tego nie wiem... Madziu! Maryniu! Napiszcie do mnie, kochane moje. Jakże Wasze życie bardzo mnie interesuje. Napiszcie szczegółowo.

Czy mama zdrowa? Całuję Was mocno i gorąco, jak również moją siostrę Andzię, Cusya [?] i Ispo. Niech do mnie napiszą. A jeżeli moja operacja się uda, to Wam własnoręcznie odpiszę. Do mnie można pisać czy na nazwisko Zajczyk czy na Kowalczyk – wszystko jedno. Można pisać na adres Kom. Żyd. dla Natalji Zajczyk. [dop. na czarno: Szeroka 5] Podaję Wam mój adres na Żoliborzu: Halina Natalja Kowalczyk | Warszawa – Żoliborz | ul. Krasińskiego 18/234. | Mnie tu wszyscy znają jako Zajczykową też.

oprac. Ewa Małkowska-Bieniek

Informacje o obiekcie

Informacje o obiekcie

Autor / wytwórca

Zajczyk, Natalia (1901-1950)

Rodzaj obiektu

korespondencja

Technika

długopis, pismo odręczne

Tworzywo / materiał

tusz, papier

Pochodzenie / sposób pozyskania

darowizna

Czas powstania / datowanie

1945-09-23

Miejsce powstania / znalezienia

powstanie: Warszawa (województwo mazowieckie)

Numer identyfikacyjny

MPOLIN-A31.2.2

Lokalizacja / status

obiekt nie jest teraz eksponowany

Może Cię również zainteresować:

Dodaj notatkę

Edytuj notatkę

0/500

Jakiś filtr
Data od:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
Data do:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
asd