Kazimierz Dolny
1930
Muzeum Narodowe w Lublinie
Jest częścią kolekcji: Bolesław Pacanowski - między Łodzią a Ameryką
Liczne są w sztuce i literaturze wizerunki „żydowskich muzykantów”, przypomnijmy chociażby ten krótki opis Icchoka Lejba Pereca: „Gmina miała kapelę: dwoje skrzypiec, flet, klarnet, bęben i, jak to zwykle bywa, kontrabas. Biedna to była kapela. Grywała na weselach, trochę grosza zarabiała w święta Chanuka i Purym. Czasem zdarzało się, że inne kapele były zajęte, więc pomniejsi dziedzice angażowali ją na swoje bale. Wysokim poziomem gry kapela się nie wyróżniała” (I.L. Perec, „Szma Israel albo Kontrabasista”, w: https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/perec-opowiadania-chasydzkie-i-ludowe.html, dostęp 8.11.2021). W tym samym opowiadaniu Perec porywająco opisał też:
„Pewnego razu odbyło się w Tomaszowie wielkie wesele. Takie wesele zdarza się raz na pięćdziesiąt lat. Okazja bowiem była nie lada. Oto rabin z Krakowa żenił syna z córką parnasa z Lublina. W środku drogi między Krakowem a Lublinem leży Tomaszów. Wymarzone miasto dla tego wesela. […]
A gości będzie co niemiara. Z Lublina, Krakowa i rzecz jasna z Tomaszowa. Będą to Żydzi bogaci i nobliwi. Uczeni w «Piśmie», rabini i sędziowie.
I trzy kapele będą grały: lubelska, krakowska i tomaszowska. Ta ostatnia też jest dobra i koniecznie chce grać na tak wspaniałym weselu. […]
Skrzypce krakowskie grają tak przejmująco, że wydaje się, iż przemawiają słowami. Otwierają się serca słuchaczy i muzyka wlewa się w nie. I trzy kapele podtrzymują te skrzypce. I wydaje się, że to rzeka płynie, że to sama Wisła pełnowodna wylewa się z brzegów. Kołysze się w takt i szumi miarowo na cześć nowożeńców i krakowskiego rabina. I nad Wisłą fruwa ptak. Przecudowny ptak, który śpiewa. Wdzięcznie, słodko i płaczliwie śpiewa.
I wybuchają okrzyki zachwytu. Radosne i podniosłe okrzyki. Takie, na jakie zasługuje wielkie radosne wesele. I choć ogromna radość panuje w szopie, nie wolno zapomnieć w diasporze o tym, że szechina jest w niewoli. […]
I świąteczny panuje tu nastrój. I kapele, jakby porwane tym nastrojem, nagle zaczęły znowu grać. Tym razem głośniej, wyżej. Jakby starały się wspinać po drabinie, coraz wyżej w górę”.
Uwieczniona przez Pacanowskiego w metalu kapela – to grupa tradycyjnie ubranych Żydów w chałatach i czapkach, za tło mających drewniane i „walące się” domy miasteczka. Ta orkiestra ma jeszcze mniejsze instrumentarium niż opisane przez Pereca: brakuje klarnetu i tylko jedne skrzypce wspomagają kontrabasistę, bębniarza i flecistę. Metaloplastyka, którą ze znawstwem uprawiał Pacanowski, ma długą tradycję w sztuce i rzemiośle polskich Żydów (zob. A. Chrzanowska, „Metaloplastyka żydowska w Polsce”, Warszawa 2005).
Renata Piątkowska
Autor / wytwórca
Wymiary
rama: wysokość: 36.6 cm, szerokość: 28.4 cm
Rodzaj obiektu
rzeźba
Technika
repusowanie
Tworzywo / materiał
mosiądz
Pochodzenie / sposób pozyskania
zakup
Czas powstania / datowanie
Miejsce powstania / znalezienia
Właściciel
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Numer identyfikacyjny
Lokalizacja / status
1930
Muzeum Narodowe w Lublinie
non post 1960 — 1971
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
ante 1939
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
odkryj ten TEMAT
Muzeum Narodowe w Szczecinie
odkryj tę ŚCIEŻKĘ
Ścieżka edukacyjna