treść serwisu

List do Tadeusza Perla

Nota popularyzatorska

List Pesy Frydlender (na temat nadawczyni zob. notę do listu MPOLIN-A50.1.4).

Pełna treść (pisownia i interpunkcja częściowo zmodernizowane):

Warszawa, dn. 8 VI 39 r.

Kochany Tad.

Nareszcie odezwałeś się. A już się martwiłam, żeś zapomniał o Pestce. U nas gorąco od kilku dni i czuję się wspaniale. Byłam w swoich kochanych stronach podczas zielonych świąt. W jedną stronę do Puław odbyłam podróż statkiem towarowym. Moi towarzysze byli mocno oburzeni tą podróżą. Ale ja się czułam doskonale. Spałam na kotle, podglądałam (delikatnie – bo obserwowałam) ludzi, a przede wszystkim pomyśl[:] od godz. 10 wiecz[orem] do godz. 3 p[o] p[ołudniu] Wisła, wschód słońca, przybijanie w nocy do maleńkich stacyj przy reflektorach. To tak dużo uroku [?] i tak dużo wspomnień z dalekich lat, że mimo złej i znudzonej miny mego towarzystwa (2 panów i 1 pani) byłam szczęśliwa. Wróciłam opalona i pokrzepiona. Stanowczo doskonale się czuję w swoich stronach. Jestem tam młoda i szczęśliwa, a życie dla mnie fraszka. Wstydzę się tego „ckliwego” sentymentu, a mimo to jadę na urlop do Puław wzgl[ędnie] Kazimierza, i to w lipcu. Wolę Puławy, bo tam będę miała zupełną swobodę w swoich wędrówkach z samą sobą i nie będę narażona na towarzystwo od Gogola [odczytanie wyrazu raczej pewne; nie wiadomo, o który lokal – o ile to lokal – może chodzić, być może to jakaś nazwa nieoficjalna – red.] czy Ziemiańskiej. Dzisiaj po 10 latach Warszawy odkryłam plażę koła Prażan blisko mojej obecnej siedziby położoną. B[ardzo] mi się tam podobało i postanowiłam tam w miarę czasu chodzić. Jak widzisz, ostatnio jestem przy humorze, może dlatego, że nie jestem zmęczona, słońce, wędrówki po zakazanych miejscach Warszawy, uwierzysz, Tad, że w tej chwili mogłabym na nowo rozpocząć życie, jak przed 11 laty.

Jak widzę, uprzyjemniasz sobie życie i jest Ci dobrze i nie wiem, po co przybierasz minę starszego znudzonego pana. Jeśli myślisz, że mi zaimponujesz tym, to jego wysoka mość się myli. Winszuję Ci wycieczki do Bretanii. Wierzę, że Ci będzie tam dobrze. Musisz wiedzieć, że Bretanię znam dobrze z długich listów Józka i w swoim czasie znałam na pamięć drogi turystyczne. Czy naprawdę będziesz w sierpniu w Warszawie? B. się ucieszyłam i to troszkę zdecydowało o moim urlopie lipcowym. Sądzę, że swą skromną osobą nie obciążę Twojej wycieczki do Polszczy.

Mylisz się, mój Panie, sądząc, że łączy mnie wielka przyjaźń do Olków [Bachrachów]. Przypadkowo złożyło się, że mogłam im pomóc. A poza tym w tej chwili w bloku demokratycznym wraz z Olkami jestem w opozycji, jest tam m.in. Nolek, Lerner, Miecio S. i inni, II obóz oportunistyczny kompromis – to Wiszniewscy [?], Feldmany[?][,] Chmielnicki itp. Ostatnie posiedzenia miały przebieg b[ardzo] burzliwy. Obóz nr 2 w sprawie seminariów chce paktować z Baumbergami [zapewne wskazanie Ignacego Baumberga, na jego temat zob. rekord w bazie Centrum Badań nad Zagładą Żydów] i […] ze Stow[arzyszenia] Adwo[katów] i stworzyć seminaria zastępcze przy Stowarzyszeniu Adwokatów, a więc innymi słowy kompletne ghetto. Straszna burza i przy okazji było prawie personalnie, dostało się Lalkowi, Olkowi i trochę mnie, bo na jednym z zebrań oświadczyłam, że „Hejlejf” [?] (piszę fonetycznie) chce wrócić na seminarium. Powoływano się na swą polityczną przeszłość i na zasługi, wypominano sobie błędy polityczne, sądy koleżeńskie!… Na razie pokonała nas klika rządząca większością dwóch głosów (nie mogę sobie darować, że wyszłam przed głosowaniem i zabrałam Mendelsona. Przy okazji dogadałam się z Olkiem, który mi zakomunikowała, że na „niechęci Pestki i Ali Babic [?] do Bachracha Lolek Ch. ubił swój kapitał polityczny”, ponieważ myśmy miały oświadczyć, że jak Bachr. zostanie prezesem Stowarzyszenia, wystąpimy. Tadziku, czy ja naprawdę w ten sposób mówiłam. Wprawdzie byłam przeciwko niemu, ponieważ dla mnie był burżujem i trudno mi się dotąd zgodzić, by burżuj mógł reprezentować interesy ludzi głodnych (teoretycznie to rozumiem), ale nie przypominam sobie takiego oświadczenia i gdy[by] padło ono z moich ust, świadczyłoby o zupełnym braku dyscypliny. Podczas ostatniej rozmowy z Olkiem b[ardzo] długiej i na tematy zasadnicze, okazało się, że nasz[a] platforma ideowa jest w tej chwili jednakowa, a ponadto z przykrości[ą] stwierdziłam, że naszych wszystkich kolegów zaślepiają ambicyjki osobiste, które ich zjadają, nie wyłączając Twego przyjaciela p. Bach[racha], który zresztą ma do tego uzasadnione prawo z uwagi na swój rozum polityczny. Szkoda, ze burżuj, to odbiera zaufanie. Przyznając mu wszystko, poczynając od Tuchaczewskiego [tj. Michaiła Nikołajewicza Tuchaczewskiego, dowódcy Armii Czerwonej z okresu wojny polsko-bolszewickiej 1920?] (pamiętam Twój wykład na waszym balkonie – miałeś wtedy rację), a kończąc na tzw. „naszym terenie”, nie omieszkałam mu powiedzieć, ze nie mam zaufania do niego z racji tego burżujskiego [?] nastawienia do życia w sprawach prywatnych. Nie żyjemy w przestworzach, ale na ziemi, codziennie fakty kształtują nasze postępowanie, które może być różne od wyznawanego przez nas światopoglądu. Taka więc była rozmowa zasadnicza i w tej chwili łączy nas wściekłość pod adresem kolegów Feldmanów itp. i na następnym posiedzeniu muszę sobie odbić porażkę i już nigdy żadnego posiedzenia nie opuszczę przed głosowaniem.

Jak Ci się podobają archiwalne zainteresowania Twojej przyjaciółki. Studiuję rewolucję francuską. Interesuję się wyłącznie książkami z tej dziedziny. Dzisiaj dopiero przeczytałam [„R]ok 93[”] Wiktora Hugo. Jestem pod wrażeniem tej książki. Przyznam się, że na razie jest to najlepsze dzieło, jakie dotychczas przeczytałam o rewolucji. Zapewne książkę tę znasz, a jeśli nie, przeczytaj ją przed podróżą do Bretanii, która zajmuje w tej książce b. poważne miejsce. Jeśli możesz mi posłużyć wskazówkami, będę Ci niezmiernie wdzięczna. Dostałam mowy Marata w języku francuskim. Od VIII klasy nie czytałam prawie po francusku, ale stosunkowo bez słownika Bez słownika idzie mi nieźle, zresztą sprawię sobie słownik w tych dniach. Już późno, pójdziemy do łóżka. Trzymaj się ciepło

Pestka

Załączam list, o który prosiłeś, i którego nigdy nie napisałeś. Wierzę, że masz do mnie duże zaufanie. Czy dobrze opłaciłam Twój paszport. A propos N.P. [„Naszego Przeglądu”] pisałam Ci, że p. Rozeman [?] oświadczył, że N.S. [red. Natan Schwalbe?] nie zgodził się na zapłatę podwójnego honorarium z przyczyn w ostatnim liście wskazanych. Żal mi Cię, że zgubiłeś forsę, może spowodować, żeby Ci wysłano przed 1-wszym w N.P. A śmiałeś [się] kiedyś ze mnie, że mi wykradli z torebki zł 20 plus znaczki na znaczniejszą sumę. Już chyba nie pamiętasz. I pomyśleć, że kiedyś z powodu tego Pestunia musiała się głodzić. To głodzenie się to w ogóle ciekawe przeżycie. Czyżby ono już należało do przeszłości. Prawdopodobnie nie. I mimo to jest mi teraz b. dobrze i nic nie może zabrać pogody pa.

transkr. Ewa Małkowska-Bieniek, oprac. Przemysław Kaniecki

Informacje o obiekcie

Informacje o obiekcie

Autor / wytwórca

Kern, Paulina (1909-1980)

Rodzaj obiektu

korespondencja

Technika

rękopis

Tworzywo / materiał

papier

Pochodzenie / sposób pozyskania

darowizna

Czas powstania / datowanie

1939-06-08

Miejsce powstania / znalezienia

powstanie: Warszawa (województwo mazowieckie)

Numer identyfikacyjny

MPOLIN-A50.1.63

Lokalizacja / status

obiekt nie jest teraz eksponowany

Może Cię również zainteresować:

Dodaj notatkę

Edytuj notatkę

0/500

Jakiś filtr
Data od:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
Data do:
Era
Wiek:
+
Rok:
+
asd