![MPOLIN-A50.1.26 Odręczny list Pesy Frydlender (później po mężu Kernowej), napisany na dwóch tzw. czystych kartach, zapisane 3,5 strony. Treść (częściowo zmodernizowano pisownię i interpunkcję):
Warszawa, dn. 26.XI. 38.
Drogi Tad!
Godzina późna – bo 0.30. W tej chwili wróciłam do domu, a ponieważ absolutnie spać mi się nie chce, papierosy mam[,] wpakowałam się na tapczan i przyjęłam jak najwygodniejszą pozycję.
Muszę zacząć od Twych ostatnich artykułów. Brawo, Tad, są doskonałe, samodzielne i b. odcinają się od październikowych. Sądzę, że mógłbyś spróbować nadsyłać swe artykuły do innych pism, lwowskich czy krakowskich. Jestem przekonana, że poszłyby i zgadzam się w tym w zupełności z Twym ojcem. Ojciec zapewne Ci już pisał, że „Nasz Przegl[ąd]” przyrzekł mi, że za artykuł płacić Ci będą po 25 zł. Wracając do sprawozdania z moich czynności pełnomocniczych, Sąd wyasygnował w sprawie Messerfabrik PKO […] 100 zł 40 gr., ale wobec nowych przepisów dewizowych i wobec tego, iż p. Garnfunkel w tej chwili obecnej nie jest komisantem firmy Messerfabrik, nie można […] wypłacić i pieniądze przed 11 XI br. muszę złożyć na r[achune]k zablokowany. Mamy prawo przebicia 10% na poczet konor[?]. Czy Tobie się należy cokolwiek, jeśli tak, daj znać. Patron Twój dopytuje się, kiedy wracasz, daję wymijające odpowiedzi. Przeciętnie u Grynberga mam jedną, czy dwie stójki tygodniowo. Nie przepracowuję się, ale po każdej jego sprawie czuję obrzydzenie do naszego zawodu i nie dziwię się Tobie, że na skutek jego praktyki straciłeś zainteresowanie do adwokatury. Tad b. interesuje mnie Twój kurs doktorancki. Czy bardzo jesteś zaawansowany, jak język francuski, prawdopodobnie swobodnie dolewasz [?] się po francusku do Paryżanek. List do Twoich przyjaciół czytałam, zresztą Samek okazał go ojcu, który był niezwykle rozbawiony Twoim c.[?] pismem i nie mógł zrozumieć, dlaczego uważamy go za niecenzurowany. Stanowczo Twój Stary coraz bardziej mi się podoba i nie rozumiem, skąd taki ponury, ale (kochany typus[?]) jak Ty do takiego rodzica. Natomiast Tros coraz mniej mi się podoba, chociaż stara się okazać z jak najlepszej strony. Snob, zarozumialec i w miarę inteligentny. Wiem, że jesteś innego zdania. A ponadto jest przekonany, że T.P.[tj. Tadeusz Perl] „karierę dziennikarską” zawdzięcza jemu. Ale to nieważne. U nas coraz smutniej. Uniwersytet […] już pieczęcie fioletowe i czerwone, czy w innych kolorach, ale piętnuje naszych legitymacjami w jasnej oprawie podczas gdy wszystkie są w ciemnej. Dziś był na U.J. dzień bez Żydów, bo podobno jakaś bojówka „żydo-komunie” pobiła kilku endeków. Realizację tego obserwowałam z tramwaju, widok dużo otuchy dodawał mi - - - Z prasy polskiej znasz już treść ostatnich dekretów. Wrażenie przygnębiające, nawet w społeczeństwie aryjskim. Masz rację, Tad, że naszym zadaniem – to nawóz dla przyszłych pokoleń. Ale ja sobie jednak pozwalam na luksus buntu [?]. Przez ostatnie kilka tygodni Żydy były pod wrażeniem uchodźców niemieckich. Patron, który pracuje w komitecie, opowiadał mi historie, przyczem rzeczywistość idzie w konkury z najbardziej wybujałą fantazją, nabierając od czasu do czasu charakteru groteskowego. W […], gdzie jest schronisko dla wygnańców, bawi jakiś pan z 9-mies. dzieckiem. Gdy plugawcy przyszli po niego do domu w Berlinie i kazali mu pójść na policję, dziecko rozpłakało się, zabrał je ze sobą, przypuszczając, że zaraz wróci, ale wrócił na łono Polski.
Jakiś inżynier, gdy przyszli po niego, przypuszczając, że chcą go zarekwirować do pracy przymusowej, zdjął ubranie dobre i włożył stare, podarte, zostawił płaszcz w domu i tak w ubraniu podartym i dziurawym odstawiono go do nas. Moc już umarło [?], nędza, głód i choroba – to towarzysze uchodźców. Prasa zagraniczna rozpisuje się zapewne szeroko o tym, u nas cenzura zabrania, ale nie wyobrażasz sobie, aby mogli i byli w stanie oddać ten bezmiar upodlenia. Już mocno po pierwszej, papierosy też mi się wykończyły, wobec tego i list trzeba zakończyć.
Ostatnio jakoś idzie. Dużo staję stosunkowo, nieźle się czuję przed kratką [?] sądową, szkoda tylko, że w najbliższym czasie trzeba będzie to zlikwidować. Wiesz, Tad, okazuje się jednak, że wygodniej jest być a. adw. [aplikantem adwokackim?] niż a[dwokatem] sąd[owym]. W tym tygodniu ze spraw zawodowych zarobiłem jakieś 40 zł, nie przepracowując się wcale i stanowczo miałeś rację, żeś mi zabronił pracować u K[…]. Czuję się znacznie lepiej. Bóle są, ale w stosunku do zeszłego roku znikome. Jest to skutek regularnego i lepszego odżywiania się, i codziennych 2-godz. odpoczynków. Wyglądam znacznie lepiej, mimo że jestem po grypie, która mi w spadku zostawiła katar taki, że jak mój patron twierdzi, chustkę powinnam przymocować do nosa. Przez ten katar straciłam okazję do zarobienia 10 zł, nie mogłam pojechać na wizję Babic, ale pocieszam się, że zarobił Mendelson, porządny chłopak. Za każdym razem z uznaniem mówił o Twoich pracach, przesyłając Ci pozdrowienia i rozumiesz, jaka byłam ważna, w Twoim imieniu duma mnie rozpierała, Tadziku, czy nie uważasz, że zbieranie laurów od naszych kolegów dla Ciebie wchodzi w zakres obowiązków pełnomocnika, sekretariatu T.P. na Polskę.
Pozatem czytam ostatnio moc, zdarza się często i gęsto, że Twoja przyjaciółka do godz. 5. nad ranem czyta. W tej chwili nęci [?] mnie [?] „Wojowniczy duch” Pearl S. Buck. Nie mogę się oprzeć pokusie, dość plotek, Tojwie – narazie dobranoc
Pestka.
Praca w Związku idzie normalnie. Organizuję sekcję producentów, trochę pracy z tym dość ciekawej.](/brepo/panel_repo/2024/03/22/lphk30/contain-360-1000-max-mpolin-a50-1-26-004.webp)
List do Tadeusza Perla
1938-11-26
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Jest częścią kolekcji: Listy do Tadeusza Perla od rodziny i przyjaciół z Warszawy, 1938-1947
List od Pesy Frydlender (później po mężu Kern, zob. notę do listu MPOLIN-A50.1.4), pisany częściowo piórem, częściowo ołówkiem. Przyjaciółka donosi Perlowi o sytuacji na uczelniach – zaostrzeniu tzw. getta ławkowego, relacja w jaskrawy sposób odbiega od obrazu, który ojciec, Leon Perl, nakreślał synowi w końcówce listu wysłanego niemal równolegle (zob. MPOLIN-A50.1.35).
Treść (interpunkcja i pisownia zmodernizowane):
Warszawa, dn. 22 I 1939
Mój Tadziku! Jak szybko czas ucieka. Już rok 1939 i mija styczeń. Od Twego ostatniego listu minęło trochę miesięcy. Gdyby nie artykuły N-Przegl. [„Naszego Przeglądu”] – można by zapomnieć o pewnym poznanym człowieku. Zaświadczenie N.P. dostałeś zapewne, miałam ochotę napisać do Cieie, ale niestety moje „bóle” stanęły na przeszkodzie. Dziś troszkę lepiej mi, ale szalony ubytek sił i stąd prawdopodobnie m.in. depresja moralna, jaką Twoja przyjaciółka ostatnio przeżywa. Niedobrze, ale to nieważne, jeszcze kilka lat przeciągnie człowiek, jak na [słowa nieczytelne]. Należę widocznie do tej kategorii ludzi, którzy nie mają zaufania do przeszłości, ani przyszłości. Nie przejmuj się tym – to normalne zmęczenie… i już.
Jak Ty się czujesz, jak praca? Czy Paryż odsłonił Ci już wszystkie tajemnice, jakie zamiary na najbliższą przyszłość. U nas – czytasz prasę, słuchasz radia, łapiesz fale polskie – wiesz. Ja osobiście jako obywatel – pod psem. Ale nauczyliśmy się przyjmować policzki – nawet z godnością. Być może, że wiadomo Ci, iż na terenie akademickim grupy seminaryjne rozdzielono na podgrup[y] a i b. My (i ponoć wychrzczeni) – b. Bojkotujemy seminaria, było walne zebranie, odczytywano i wysyłano deklaracje z łezką w oku, patriotycznie, ale najprawdopodobniej akcja nasza spotka się z powodzeniem akcji wawelberczyków [tj. studentów Szkoły Inżynierskiej im. Hipolita Wawelberga i Stanisława Rotwanda – red.]. Podział ghettowy nie przeszkadzał niektórym kolegom palić się do seminarium – ot, idioci łudzą się, „a nuż, a widelec” uda się im. Jak widzisz, jesteśmy pod groźbą dyscyplinarki. To mnie cieszy. Chciałabym już z tym skończyć zabawę w aplikację, dostatecznie mnie nudzi. Zastanawiam się nad tym, czym załatać najbliższe lata. Czasem mam dość – bezsenne noce – ale niestety, jak dotychczas – stryczek na gardziołko – a tego się panienka troszkę boi. Natomiast ostatnio obserwuję naszych przyjaciół. Cudownie nadrabiają miną. Jak oni to robią. To jest b[ardzo] mądre. Ale gdy się ma za pasem 29 lat – to tępota robi przerażające postępy – –
Ale niestety – to wszystko – to nie to, o czym bym Ci miała ochotę pisać, a ponieważ łezka w oku mi się pokazuje może Proust pomoże – wobec tego na razie dobranoc.
Twoja Pestka
29 I 39 r.
Od tygodnia list ten leży. Ale jakoś nie mogłam się zebrać do kupy, by go wyekspediować do Francji. Jestem już prawie zdecydowana na operację, jeśli zajdzie potrzeba i jeśli lekarz zadecyduje stanowczo. Do stracenia nic nie mam. Jestem zresztą tak zmęczona, że nawet nie mam sił się bać. Muszę tylko ustalić, na kiedy szanowne prezydium ma zamiar zwołać walne zebranie, bo w związku z tym jest dużo pracy. A w ogóle pp. Brand i Poznanski na przemian wysilają się na ekstrawagancje. Zachciało im się nosić żetony i Pestka musiała wycierać przedpokoje Kom[itetu] [nieczyt.] i Min[isterstwa] Spr[aw] Wew[nętrznych]. Sprawa jest już prawie załatwiona. Ale okazuje się (stwierdziłam ze zdumieniem i z otuchą), że góra nie taka głupia i nie taka antysemicka, jakby się wydawało, że powinno być, ale i to mnie nudzi. Przeglądając Twoje artykuły – robi mi się lekko na duszy, oczekuję tych konfliktów od podstaw, ale jakoś ulegam zahamowaniu i przestaję wierzyć mimo Twoich b[ardzo] logicznych przesłanek, by nastąpiło nareszcie oczyszczenie.
transkr. Ewa Małkowska-Bieniek, oprac. Przemysław Kaniecki
Autor / wytwórca
Rodzaj obiektu
korespondencja
Technika
rękopis
Tworzywo / materiał
papier
Pochodzenie / sposób pozyskania
darowizna
Czas powstania / datowanie
Miejsce powstania / znalezienia
Numer identyfikacyjny
Lokalizacja / status
1938-11-26
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-03-15
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-06-08
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
odkryj ten TEMAT
Muzeum Narodowe w Szczecinie
odkryj tę ŚCIEŻKĘ
Ścieżka edukacyjna