![MPOLIN-A50.1.128 List od małżeństwa Felicji (Joanny) i Seweryna Trossów do pary lub grona przyjaciół (zwrot zbiorowy w nagłówku, w treści zwrot do osoby o imieniu Emil, także Guty). List musiał znaleźć się u Tadeusza Perla, przekazany mu przez adresatów głównych części listu ze względu na ostatnią część, od Seweryna Trossa, przeznaczoną dla samego Tadeusza Perla. Być może zresztą Perl mieszkał razem z całą grupą przyjaciół i właściwie był jednym z adresatów także pierwszych dowcipnych części.
List na karcie tzw. czystej. Pierwsza strona listu została napisana na maszynie, druga – z bezpośrednim ciągiem dalszym treści części pierwszej listu – już odręcznie, po niej dopisek Felicji, pod nim ponownie część pisana przez Trossa. Pierwsza część listu na początku w sposób bardzo swobodny traktuje o intymnych relacjach Tadeusza Perla, zawiera też aluzje do hiszpańskiej wojny domowej, a później podnosi problematykę nasilającego się antysemityzmu w Polsce; mowa w nim także o przyjęciu chrztu przez Felicję Tross (przyjmującej na chrzcie imię na Joanna); część ta nie została ukończona i nadawca nie wysłał jej, i – jak wynika z treści – potem karta znaleziona przez Felicję, która rozpoczęła rozszerzanie listu. Odniosła się do uwag o jej chrzcie; dwukrotnie używając nazwiska Grynsztajn, odniosła się do Trossa – było to jego wcześniejsze nazwisko. Nie dysponujemy innymi szerszymi informacjami o publicyście, krytyku Sewerynie Trossie – biografie Trossa, jak również jego żony, funkcjonują w literaturze wyłącznie w kontekście ich późniejszych losów zagładowych. Opisał je m.in. Czesław Miłosz w „Roku myśliwego”: uciekli z Warszawy na początku wojny, przebywali w Wilnie w domu rodzinnym Miłoszów, później w getcie wileńskim, następnie uciekli z niego i uzyskawszy pomoc od Andrzeja Miłosza, zostali przetransportowani do Warszawy, tu ukrywani przez Miłoszów, zginęli w trakcie powstania warszawskiego. Przedwojenna publicystyka Trossa jest często przywoływana w m.in. literaturze historycznofilmowej.
W liście, w części Felicji Tross, mowa m.in. o ich wspólnym przyjacielu Zdzisławie, przebywającym w Grudziądzu, ważnym w dwudziestoleciu międzywojennym (i nie tylko) mieście garnizonowym (nawiasem mówiąc, wskazany przez nią adres Zdzisława w centrum miasta to bardzo bliskie sąsiedztwo bodaj najważniejszego budynku stanowiącego w Grudziądzu materialny ślad historii tutejszej społeczności żydowskiej: znajdującego się przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Sienkiewicza gmachu, który został wybudowany dla Żydowskiego Zakładu dla Sierot fundacji Lachmana, a od okresu dwudziestolecia międzywojennego, wykupiony przez władze miasta, pełnił rolę drugiego ratusza). Zdzisław jest na pewno wojskowym i obraca się w gronie wysokich rangą wojskowych (skoro mowa o Edwardzie Rydzu-Śmigłym).W części listu dla Perla Tross prosi o artykuł do ,,Głosu Gospodarczego'' dotyczący, jak można się domyślać, sytuacji po częściowym lub całkowitym (nie znamy dokładnej daty listu) zajęciu Czech i Moraw przez Niemcy, być może jednak poważne wydarzenia polityczne, o których pisze Tross, to np. koniec wojny w Hiszpanii (w marcu 1939)? W ostatnim dopisku Tross informuje o aresztowaniu wspólnego przyjaciela Mieczysława – osoby wspominanej w innej korespondencji, także adresata niektórych listów.
Pełna treść: Drodzy przyjaciele z Paryża.
Ratujcie Tadzia. To pierwsze. Nieborak wpadł w ręce wytrawnego „kurwiszona” z hiszpańskim „syfem”, która żyłuje go jak może, pozbawia możliwości jedzenia obiadów, naraża na śmierć głodową. Dajcie spokój – za jeną głupią pindę, choćby nawet z Marokka nie warto przecież tyle płacić. Chyba, że byłaby to wytrawna falangistka, członkini bojowego oddziału gen. Franco czy t[emu] p[odobne]. Ale po to jechać do Paryża, żeby „bulić” na lada „babsko” 30 obiadów – to stanowczo przesada. Źle się Tadziem opiekujesz drogi Emilu. Zafasuj mu lepiej jakąś miłą Francuzeczkę, aby chłopiec nauczył się po francusku, aby skorzystał nieco ze swego pobytu w kraju „demokracji i wolności” – a Ty mu raisz tymczasem jakąś tam Hiszpankę z Tangeru czy Marokka. Tadzio to jest przecież solidny mieszczuch, przyzwyczajony jest do regularnego obiadku, śniadanka i dupci[,] nocniczka pod łóżkiem – a tu nagle robicie z niego cygana, birbanta czy bon viveura. Rozumiem, że sytuacja jest przykra, że trudno w obecnej chwili liczyć na jakieś przyjemne przemiany polityczne czy duchowe – ale przecież są jeszcze przyzwoite dupy w Paryżu? Więc po co Tadziowi swatacie kosztowne wywłoki?
W każdym razie jestem szczerze zadowolony, że wasze ponure nastroje uległy zmianom. Już teraz Tadzio na pewno nie będzie za Baudelairem przyzywał śmierci, nie będzie prowadzić ponurego żywotu mizantropa. Na to nie trzeba było wyjeżdżać z Warszawy do Paryża. Na ul. Chłodnej można było doskonale czytać francuskich fin de siecle-istów i oddawać się dekadenckim nastrojom, szczególnie aktualnym w tak przyjemnej koniunkturze politycznej jak obecna. Z tymi Żydami, o których Tadzio pisał[,] to nie było tak strasznie, jak on to przedstawił. Były trupy – ale nie tyle. Może 5 – 1o. Ale nie dziesiątki czy setki. Mimo wszystko sytuacja Żydów w Polsce nie jest najlepsza. Ozon przygotowuje obecnie specjalne ustawy antyżydowskie. Żydów podzieli się na 4 kategorie. Do I[-]ej, mającej pełne prawa obywatelskie, będą należeć kombatanci, uczestnicy walk o niepodległość oraz neofici, którzy przyjęli chrzest przez 1926. Do II[-]giej (ograniczone prawa obywatelskie) – ci, którzy otrzymali krzyże zasługi itp. odznaczenia. Do III[-]ciej zrodzeni z Żydów, zamieszkałych w Polsce od czasów zamierzchłych. IV kategoria zostanie pozbawiona całkowicie praw. Są to Żydzi, którzy osiedlili się w Polsce na skutek ograniczenia praw Żydów w Rosji (1878 r.). Jednym słowem plotki niewesołe. Podobne przyjemności nie czekają Was jeszcze na razie w Paryżu. Choć to też nastąpi [to zdanie dopisane odręcznie]. A propos żydów i nieżydów… Felicja od niedzieli już jest Joanna. Pokropiono ją [od tego miejsca – drugiej strony – treść zapisana odręcznie] i chodzi dumna, jakby ją nie wiem, co za szczęście spotkało. Zapomina, że procenty z tego czynu mieć będą dopiero jej wnuki. [obok dopisek zielonym piórem Felicji:] (???) W każdym bądź razie nie jest wesoło. Byłbym b. szczery, gdybym powiedział, że jest b. smutno. I dlatego szczerze Wam zazdroszczę, z [tu ta część listu urywa się]
Hallo! Tu Felka. Przypadkiem znalazłam list tego skurwysyna Trossa w szufladzie i dopisuję parę słów. Jestem co prawda Joanna, ale wcale nie chodzę dumna z tego powodu. Grynsztajn pisze o tem, żeby zapełnić kawałek papieru. W ogóle do tego faktu nie przywiązuję żadnej wagi i nie myślę przy tem ani o sobie, ani o swoich wnukach.
Co w Warszawie, to Wam Grynsztajn napisał. W Grudziądzu też nic specjalnie ciekawego poza tem, że Zdzisław chodzi na rauty z m[arszałkiem] Rydzem Śmigłym i zdaje się, że się tem przejmuje. Skrobnijcie do niego. Grudziądz, Sienkiewicza 9 m. 5. Życzę Wam powodzenia i dobrego humoru. W Warszawie jest raczej smutno. Całuję Tadzia i powiedzcie mu, że mi niesłychanie brakuje [go]w Warszawie. Myślę, że on to należycie zrozumie. Całuję Ciebie i Gutę i mimo, że Joanna – pozostaję zawsze oddana i kochająca Ruda Felka
Teraz znów ja – Tross. „Moja” sekretarka Felka napisała Wam od siebie – a teraz ja dalej swoje… Przestaje on[a] już być moją sekretarką, bo u nas w biurze nie zatrudnia się mężatek…
Do Tadzia:
Najbliższy numer „Gł. Gosp.” poświęcony będzie perturbacjom gospod. wywołanym ostatnimi wypadkami politycznymi. Napisz jakiś artykuł na ten temat i odpowiednio dobierz zgodny z tym zagadnieniem przegląd prasy. Dlaczego kretynie nie piszesz do „Naszego Przeglądu”. Z ostatniej chwili: Dowiedziałem się przed chwilą, że siedzi Mietek Bibr. Przedwczoraj go wzięli… Dlaczego – jeszcze nie wiem. (Nie mów nic o tym Belusi [?]).](/brepo/panel_repo/2024/03/27/clpxqf/contain-360-1000-max-mpolin-a50-1-128-001.webp)
List do Emila Rosensteina, Gustawy Rosenstein (?) i Tadeusza Perla
1938 — 1939
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Jest częścią kolekcji: Listy do Tadeusza Perla od rodziny i przyjaciół z Warszawy, 1938-1947
List od Zdzisława Bratmana i Joanny, jego żony, oraz innych osób, na papeterii osobistej (karta złożona na pół). Nadruk po lewej u góry: ZDZISŁAW BRATMAN | INŻYNIER ARCHITEKT
Ze zgromadzonej w archiwum Politechniki Warszawskiej ewidencji studentów i absolwentów wiemy, że Bratman ukończył Politechnikę w kwietniu 1938 r.
Był Żydem zasymilowanym, prawdopodobnie jak jego rodzice, w ewidencji PW wskazane są ich imiona: Ignacy i Helena, wyznanie rzymsko-katolickie; urodzony w Warszawie. Na PW przeniósł się z Politechniki Gdańskiej.
Nie wiemy nic o jego żonie ani o innych autorkach listu, nie znamy bliżej losów nikogo z piszących.
Z listu Trossów (MPOLIN-A50.1.128) wiemy, że w Grudziądzu Bratmanowie mieszkali przy ul. Sienkiewicza, tam zapewne pisali pierwszą część tego listu (nawiasem mówiąc, to bardzo bliskie sąsiedztwo bodaj najważniejszego budynku stanowiącego w Grudziądzu materialny ślad historii tutejszej społeczności żydowskiej: nieopodal, przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Sienkiewicza, mieści się gmach, który został wybudowany dla Żydowskiego Zakładu dla Sierot fundacji K. Lachmana, a od okresu dwudziestolecia międzywojennego, wykupiony przez władze miasta, pełnił rolę drugiego ratusza).
W liście mowa o fotografii. Załącznik ten nie zachował się.
Z treści wynika, że tekst pierwszych trzech stron powstał w Grudziądzu, części na stronie ostatniej – w Warszawie i w Stanisławowie (ob. Iwano-Frankiwsk, Ukraina).
Pełna treść (pisownia, interpunkcja zmodernizowane):
Grudziądz, 24 I 1939 r.
Pisze Joanna pod dyktando Zdzisława:
Kochana żelazna główko!
Nie pisałem do Ciebie tak długo, ponieważ czekałem na rozwój wypadków, żeby Ci wykazać Twą bezdenną głupotę. Zawsze Ci mówiłem, żebyś nie brał się do polityki, otwórz sobie lepiej solidny interes ze szprotkami i makagigami i zarabiaj w sposób uświęcony 4000-letnią tradycją. Zapomnij o mojej radzie przepłynięcia kanału La Manche, a jeżeli masz zamiar płynąć, to omijaj nowo zbudowane łodzie podwodne. Mówiłem Ci, że Twoje przewidywania są chybione. Jak donoszą ostatnie telegramy, wzięto Cię we dwa ognie; uważaj, żeby Cię nie otoczono. Podobno już z Francji zaczynają wysiedlać uciążliwych cudzoziemców. Za Dreyfusa będziesz miał Tojwie, a może zamiast szprotek wolisz orać guano w Guyanie Francuskiej. Wolę gówno tu niż guano tam. Jak widzę z Twoich listów do Warszawy, chłoniesz pełną piersią kulturę francuską. Jak Ci się podobają pompiers na Pere Lochaise? Jak się ma stara Wenusowa w Luwrze?
Jak widzisz z załączonej fotografii, zgłosiłem się jako ochotnik na Śląsk Zaolziański i wziąłem z Jasią ślub wojenny. Prezentów oczekuję na adres warszawski, Mokotowska 27, ponieważ z Grudziądza przenoszę się do Stanisławowa (Ruś Przykarpacka), a przedtem będę ze dwa tygodnie w Warszawie. Pisz na adres w Warszawie.
[Ciąg dalszy innym charakterem pisma, zapewne Zdzisława Bratmana:]
Podobno na rynku w Stanisławowie słychać odgłosy strzałów karabinowych. Mam wrażenie, że jeżeli chodzi o strzały armatnie, to będzie je lepiej słychać u Ciebie.
Przypuszczam, że słyszałeś o mojej książce opisującej wrażenia z Grudziądza pt. „Pół roku sam wśród Gojów”?
Jadę teraz do warszawy odetchnąć pełną piersią, cebulą i czosnkiem. Odpisz koniecznie do 14 lutego b.r.
Polityk zafajdany!
Nie mogę się opanować, żeby nie parsknąć śmiechem, gdy sobie przypominam twoje proroctwa polityczne.
Tak życie Twe młode przemija bez śladu!
Uciekaj póki czas!!!
Zdzi[sław]
Moktowska 27 m.6
Enłojf Tojwie!
[Ponownie ręką Joanny:] Pozdrowienia – Jasia (Tak się teraz nazywam i już się wszyscy przyzwyczaili).
Całujemy Cię.
Pisz na adres warszawski
PS. wysyłam o miesiąc później
[Na ostatniej stronie dwa passusy, pierwszy innym niż wcześniejsze charakterem pisma, drugi ręką Joanny:]
Drogi Tadziu!
Nie myśl, że panienki są wyrodne i o Tobie nie pamiętają. To tylko brak aktywności z naszej strony i gruba wina Trossa, który nie stoi na wysokości zadania jako Twój warszawski przedstawiciel. Po x kieliszkach przypomina mu się, że Tadzio coś pisał i kończy się na mętnych informacjach. U nas po staremu. Pracujemy, plotkujemy, pijemy i bodaj że to wszystko. Oczywiście, że nie ośmielam się nawet porównywać naszych szaleństw z Twoimi na paryskim bruku. Uwodzisz podobno przedstawicielki wszystkich ras, bez różnicy wieku. Oszczędzaj się, bo cóż z Ciebie na W[arsza]wę pozostanie?
Piszę teraz w dzikim hałasie w Ziemiańskiej. Biją tych jewrejów [tj. Żydów] strasznie, ale oni nic, krzyczeć nie przestają. Tadziu! Zamień swoje żelazo na szlachetny metal, to znaczy wybacz nam długotrwałe milczenie i napisz obszerny list pod adresem którejś z panienek. Bądź zdrów, serdecznie Cię całuję Mira [Inną ręką:] Ruta [Inną ręką:] Jak widzisz, list przeleżał u nas cały miesiąc. Za to teraz masz więcej do czytania. Felka
[Ręką Joanny:]
Stanisławów, 1 III 1939 r.
Kochany Tojwie!
List przejechał już z nami tysiące kilometrów. Teraz piszemy już ze Stanisławowa. Miasto możliwe, ludzie dziwni. Kacapi w czapach i Hucułki w butach, śmieszni Żydzi, a miejscowi endecy jedzą i mieszkają wyłącznie u Żydów i chwalą bardzo rytualne obiady. Wszystko dziwne. Czekamy, co będzie dalej… Pisz do nas na adres warszawski.
Bądź zdrów
J.
transkr. Ewa Małkowska-Bieniek, oprac. Przemysław Kaniecki
Autor / wytwórca
Rodzaj obiektu
korespondencja
Technika
rękopis, druk
Tworzywo / materiał
papier
Pochodzenie / sposób pozyskania
darowizna
Czas powstania / datowanie
Miejsce powstania / znalezienia
Numer identyfikacyjny
Lokalizacja / status
1938 — 1939
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-08-26
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-06-08
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
odkryj ten TEMAT
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
odkryj tę ŚCIEŻKĘ
Ścieżka edukacyjna