List do Emila Rosensteina, Gustawy Rosenstein (?) i Tadeusza Perla
1938 — 1939
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Jest częścią kolekcji: Listy do Tadeusza Perla od rodziny i przyjaciół z Warszawy, 1938-1947
List od Zdzisława Bratmana i Joanny, jego żony, oraz innych osób, na papeterii osobistej (karta złożona na pół). Nadruk po lewej u góry: ZDZISŁAW BRATMAN | INŻYNIER ARCHITEKT
Ze zgromadzonej w archiwum Politechniki Warszawskiej ewidencji studentów i absolwentów wiemy, że Bratman ukończył Politechnikę w kwietniu 1938 r.
Był Żydem zasymilowanym, prawdopodobnie jak jego rodzice, w ewidencji PW wskazane są ich imiona: Ignacy i Helena, wyznanie rzymsko-katolickie; urodzony w Warszawie. Na PW przeniósł się z Politechniki Gdańskiej.
Nie wiemy nic o jego żonie ani o innych autorkach listu, nie znamy bliżej losów nikogo z piszących.
Z listu Trossów (MPOLIN-A50.1.128) wiemy, że w Grudziądzu Bratmanowie mieszkali przy ul. Sienkiewicza, tam zapewne pisali pierwszą część tego listu (nawiasem mówiąc, to bardzo bliskie sąsiedztwo bodaj najważniejszego budynku stanowiącego w Grudziądzu materialny ślad historii tutejszej społeczności żydowskiej: nieopodal, przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Sienkiewicza, mieści się gmach, który został wybudowany dla Żydowskiego Zakładu dla Sierot fundacji K. Lachmana, a od okresu dwudziestolecia międzywojennego, wykupiony przez władze miasta, pełnił rolę drugiego ratusza).
W liście mowa o fotografii. Załącznik ten nie zachował się.
Z treści wynika, że tekst pierwszych trzech stron powstał w Grudziądzu, części na stronie ostatniej – w Warszawie i w Stanisławowie (ob. Iwano-Frankiwsk, Ukraina).
Pełna treść (pisownia, interpunkcja zmodernizowane):
Grudziądz, 24 I 1939 r.
Pisze Joanna pod dyktando Zdzisława:
Kochana żelazna główko!
Nie pisałem do Ciebie tak długo, ponieważ czekałem na rozwój wypadków, żeby Ci wykazać Twą bezdenną głupotę. Zawsze Ci mówiłem, żebyś nie brał się do polityki, otwórz sobie lepiej solidny interes ze szprotkami i makagigami i zarabiaj w sposób uświęcony 4000-letnią tradycją. Zapomnij o mojej radzie przepłynięcia kanału La Manche, a jeżeli masz zamiar płynąć, to omijaj nowo zbudowane łodzie podwodne. Mówiłem Ci, że Twoje przewidywania są chybione. Jak donoszą ostatnie telegramy, wzięto Cię we dwa ognie; uważaj, żeby Cię nie otoczono. Podobno już z Francji zaczynają wysiedlać uciążliwych cudzoziemców. Za Dreyfusa będziesz miał Tojwie, a może zamiast szprotek wolisz orać guano w Guyanie Francuskiej. Wolę gówno tu niż guano tam. Jak widzę z Twoich listów do Warszawy, chłoniesz pełną piersią kulturę francuską. Jak Ci się podobają pompiers na Pere Lochaise? Jak się ma stara Wenusowa w Luwrze?
Jak widzisz z załączonej fotografii, zgłosiłem się jako ochotnik na Śląsk Zaolziański i wziąłem z Jasią ślub wojenny. Prezentów oczekuję na adres warszawski, Mokotowska 27, ponieważ z Grudziądza przenoszę się do Stanisławowa (Ruś Przykarpacka), a przedtem będę ze dwa tygodnie w Warszawie. Pisz na adres w Warszawie.
[Ciąg dalszy innym charakterem pisma, zapewne Zdzisława Bratmana:]
Podobno na rynku w Stanisławowie słychać odgłosy strzałów karabinowych. Mam wrażenie, że jeżeli chodzi o strzały armatnie, to będzie je lepiej słychać u Ciebie.
Przypuszczam, że słyszałeś o mojej książce opisującej wrażenia z Grudziądza pt. „Pół roku sam wśród Gojów”?
Jadę teraz do warszawy odetchnąć pełną piersią, cebulą i czosnkiem. Odpisz koniecznie do 14 lutego b.r.
Polityk zafajdany!
Nie mogę się opanować, żeby nie parsknąć śmiechem, gdy sobie przypominam twoje proroctwa polityczne.
Tak życie Twe młode przemija bez śladu!
Uciekaj póki czas!!!
Zdzi[sław]
Moktowska 27 m.6
Enłojf Tojwie!
[Ponownie ręką Joanny:] Pozdrowienia – Jasia (Tak się teraz nazywam i już się wszyscy przyzwyczaili).
Całujemy Cię.
Pisz na adres warszawski
PS. wysyłam o miesiąc później
[Na ostatniej stronie dwa passusy, pierwszy innym niż wcześniejsze charakterem pisma, drugi ręką Joanny:]
Drogi Tadziu!
Nie myśl, że panienki są wyrodne i o Tobie nie pamiętają. To tylko brak aktywności z naszej strony i gruba wina Trossa, który nie stoi na wysokości zadania jako Twój warszawski przedstawiciel. Po x kieliszkach przypomina mu się, że Tadzio coś pisał i kończy się na mętnych informacjach. U nas po staremu. Pracujemy, plotkujemy, pijemy i bodaj że to wszystko. Oczywiście, że nie ośmielam się nawet porównywać naszych szaleństw z Twoimi na paryskim bruku. Uwodzisz podobno przedstawicielki wszystkich ras, bez różnicy wieku. Oszczędzaj się, bo cóż z Ciebie na W[arsza]wę pozostanie?
Piszę teraz w dzikim hałasie w Ziemiańskiej. Biją tych jewrejów [tj. Żydów] strasznie, ale oni nic, krzyczeć nie przestają. Tadziu! Zamień swoje żelazo na szlachetny metal, to znaczy wybacz nam długotrwałe milczenie i napisz obszerny list pod adresem którejś z panienek. Bądź zdrów, serdecznie Cię całuję Mira [Inną ręką:] Ruta [Inną ręką:] Jak widzisz, list przeleżał u nas cały miesiąc. Za to teraz masz więcej do czytania. Felka
[Ręką Joanny:]
Stanisławów, 1 III 1939 r.
Kochany Tojwie!
List przejechał już z nami tysiące kilometrów. Teraz piszemy już ze Stanisławowa. Miasto możliwe, ludzie dziwni. Kacapi w czapach i Hucułki w butach, śmieszni Żydzi, a miejscowi endecy jedzą i mieszkają wyłącznie u Żydów i chwalą bardzo rytualne obiady. Wszystko dziwne. Czekamy, co będzie dalej… Pisz do nas na adres warszawski.
Bądź zdrów
J.
transkr. Ewa Małkowska-Bieniek, oprac. Przemysław Kaniecki
Autor / wytwórca
Rodzaj obiektu
korespondencja
Technika
rękopis, druk
Tworzywo / materiał
papier
Pochodzenie / sposób pozyskania
darowizna
Czas powstania / datowanie
Miejsce powstania / znalezienia
Numer identyfikacyjny
Lokalizacja / status
1938 — 1939
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-08-26
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
1939-06-08
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
odkryj ten TEMAT
Muzeum Zamkowe w Malborku
odkryj tę ŚCIEŻKĘ
Ścieżka edukacyjna